Z pewnością każdy, kto działa w marketingu wielopoziomowym często na spotkaniach słyszy powyższe pyatnie. „No ale ile jest podstawy ?” po czym następuje odpowiedź i konsternacja rozmówcy. „Jak to zależy od wyników ?”. I tak dalej… znany scenariusz, którego finałem jest cała paleta zachowań: od przyjęcia do wiadomości i słuchania dalej tego, co mamy do powiedzenia aż po oburzenie.
Czym to jest spowodowane ? Skąd tak pospolite dążenie do pełnej asekuracji i kompeletnego braku ryzyka ? Oczywiście, często chodzi o podejrzliwość przed nieznanym (nikt nie chce pracować za darmo, to oczywiste). Czasami w grę wchodzi brak wiary we własne możliwości. To normalne obawy i często rzeczowe wytłumaczenie zasad tej gry może zmienić postrzeganie rozmówcy. Niestety jest jeszcze jedna, dość często występująca postawa – cwaniactwo. Tak, najzwyklejsze cwaniactwo.
„Pójdę pracować do jakiejś korporacji, schowam się w tłumie więc nikt nie zauważy, że się obijam. Ja się nie napracuję a pieniądze i tak będą. Doskonały plan !”
Człowiek taki robi jednak później niezłego karpia jak na rozmowie kwalifikacyjnej, powiedzmy w banku, dowiaduje się, że owszem, zarobki są wysokie ale w połączeniu podstawy i prowizji, przy czym z bytowania na samej podstawie nici bo jak nie będzie efektów to po trzech miesiącach się rozstajemy… I tak oto z błogiego lenistwa za biurkiem nic nie wyjdzie.
Człowiek taki wraca do domu, uruchamia komputer aby poszukać kolejnych ofert pracy. I co znajduje ? ”wynagodzenie uzależnione od osiąganych wyników” albo ”wymagana gotowość do założenia działalności gospodarczej” i tak dalej…
Niestety, świat się zmienił (cały czas się zmienia). Dziś już nikt nie będzie Ci płacił za samą obecność w pracy. Model prowizyjny to już domena nie tylko sprzedaży bezpośredniej czy MLM; dziś stosują go powszechnie firmy handlowe, banki czy pozostałe instytucje finansowe.
Ale czy to źle ?
Wręcz przeciwnie ! To świetna szansa dla ludzi ambitnych aby nie być ograniczanym tylko ze względu na młody wiek czy małe doświadczenie. Wielu młodych ludzi wykorzystuje tę szansę. Dlaczego zatem sami sobie chcemy stawiać ograniczenia ?
Druga sprawa: Nieraz widzę jak na forach ludzie psioczą na MLM: ”Jestem absolwentem uczelni wyższej, nie będę biegał od drzwi do drzwi z jakimiś suplementami czy kosmetykami !”
Pomijając fakt, że marketing wielopoziomowy zupełnie nie na tym polega, wystarczy wejść na inne fora aby zobaczyć wypowiedzi najczęściej byłych przedstawicieli bankowych. Srogo się rozczarowali gdy pierwszego dnia swojej wymarzonej pracy dostali do ręki książkę telefoniczną, telefon i normy do wyrobienia. I kto w tej sytuacji ma się czuć akwizytorem: osoba działająca w MLM czy przedstawiciel bankowy obdzwaniający okolicę w celu sprzedawania kont firmowych, kredytów czy ubezpieczeń. I żebyśmy mieli jasność nie mam nic przeciwko przedstawicielom wszelkiej maści bo ich praca jest bardzo ciężka i nieraz niewdzięczna. Ale nie deprymujmy też marketingu wielopoziomowego jako zajęcia drugiej kategorii.
Pogódźmy się z tym, że świat się zmienia. Nie próbujmy narzucać światu swoich wyobrażeń bo to nie ma sensu. Zamiast tego musimy się dostosować do otaczającej nas rzeczywistości, bo inaczej nie mamy szans. To się nazywa bodajże „ewolucja”. Czy możecie sobie wyobrazić sytuację, w której klimat na świecie się ociepla, ponieważ pewnemu gatunkowi ślimaków jest za zimno ??? Ja też nie. Podobnie my nie oczekujmy, że świat specjalnie dla nas cofnie się o czterdzieści lat.